Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.
Dowiedz się więcej, jak je wyłączyć.
Aby zapewnić poprawne działanie i wyświetlanie tej strony Twoja przeglądarka musi zezwalać na wykonywanie skryptów JavaScript!
Wratislavia Cup - pełna relacja
[ dodano:  niedziela, 6 marzec 2016 przez:  Maria Wysogląd ]
Informacje
Oto mamy rok 2016 i pierwszy duży turniej. Jak to zwykle bywa z wyzwaniami, każdy ma inne cele, inne nastawienie, a ostatecznie różne rezultaty, ale o tym za chwilę.
   Wratislavia Cup (bo to jest właśnie ten słynny pierwszy poważny turniej dla bytomskich zawodników  w roku), Po raz kolejny odbył się na hali AWF-u Wrocław. I po raz kolejny barw "Ipponu" broniła, z różnym szczęściem, spora (17 osobowa) i silna ekipa. Ostatecznie udało się zdobyć 8 "krążków" w tym 3 złote. 
   Najmłodszymi zawodnikami, zarówno wiekiem jak i stopniem, byli Szymon Wrodarczyk i Mateusz Jęsiek. Niestety,  obydwu nie dopisało szczęście i odpadli w pierwszej rundzie. 
   W starszej grupie (bo to w końcu już młodzicy młodsi) Bytom także miał 2 reprezentantów, jednak tym razem znacznie bardziej doświadczonych. Mateusz Osypanka, który mimo młodego wieku ma już olbrzymi zawodniczy staż, niestety nie zdążył się dobrze rozpędzić na swojej medalowej drodze a już z niej zboczył... i tak, niestety, Mateusz ukończył start na drugiej rundzie. Z kolei Martyna Bielak w obsadzonej wieloma dobrymi zawodnikami kategorii brązowych pasów wywalczyła brązowy medal. 
   W najstarszej dziecięcej kategorii startowało już trzech bytomian. Konrad Fijałkowski udanie rozpoczął ten rok wygrywając kilka rund i dochodząc aż do ćwierćfinału,  w którym  po wyrównanej walce niejednogłośnie przegrał wejście do strefy medalowej. Na tym samym etapie swoje starty zakończył Jakub Kancerek (choć on oczywiście w brązowych pasach), Ale jeżeli Cię to pocieszy, Kuba, to Sensei jest zadowolony z Twojego startu. Jednak największą radość sprawił Wojciech Całka, który był bezsprzecznie najlepszym w swojej kategorii,  pewnie wygrywając wszystkie pojedynki. Tym samym Wojtek udanie rozpoczął swoje starty w najstarszej kategorii (zarówno pasowej jak i wiekowej). Oby tylko Wojtek utrzymał swoją formę do czerwcowego Pucharu Polski Dzieci.
   Ale wracając do wydarzeń w hali AWF - po krótkiej przerwie na dekoracje młodszych zawodników rozpoczęto starty kadetów, juniorów i młodzieżowców.
   Wśród  tych pierwszych można było dostrzec  jedną zawodniczkę i 4 zawodników  rozgrzewających się w czarno-czerwonych dresach naszego Klubu. Co prawda Jan Miodek wraz z Bartłomiejem Bielakiem nie zwojowali za wiele, jednak zebrali nowe doświadczenia startując po raz pierwszy w tej  kategorii wiekowej. Z kolei Patryk Ziętek dostał się do finałowej ósemki w konkurencji kata (brawo). Udany medalowo start zaliczył również Dawid Gryzik, który coraz śmielej puka do drzwi kadry Polski juniorów. Na szczególną uwagę zasługuje jego start w kumite, w którym ostatecznie (podobnie jak w kata) zdobył brąz. Jednak jego wola walki i odwaga pozwalają z nadzieją patrzeć na jego przyszłe występy. Naszą jedyną zawodniczką w tej kategorii wiekowej była sensei Julia Bittner. Julka  z licznymi przygodami dotarła do finału, a następnie go wygrała. Julce należą się szczególne brawa, gdyż od pierwszej rundy walczyła z połamanym palcem  lewej dłoni. Mało? Julka dwukrotnie musiała odrabiać starty i dwukrotnie jej się to udało. Co tu więcej powiedzieć? życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
   W kategorii juniorów po raz kolejny mogliśmy oglądać aż 4 zawodników z Bytomia. Niestety,  starty Łukasza Mazura, Pawła Jęsieka i Jarosława Turlajewa nie przejdą do historii.  Jarek po bardzo wyrównanej i dobrej walce musiał uznać wyższość zawodnika z Rzeszowa tuż przed strefą medalową. Najbardziej doświadczony Michał Kłosek pewnie wygrał w kata, i szedł (co najmniej równie pewnie) do finału kumite. Jednak tam niefortunnie kopnął mistrza Czech w kolano i doznał bardzo niebezpiecznie wyglądające kontuzji stopy. Kontuzja okazała się na tyle niebezpieczna że uniemożliwiła Michałowi dalszą walkę w finale. I w ten pechowy sposób sensei Kłosek musiał zakończyć występ we Wrocławiu. 
   Ostatnim zawodnikiem (a uprzednio też coachem) był sensei Michał. Ten rozpoczął starty w kumite od efektownego wazari po mawashi-geri na poziom jodan. Jednak później już nie było tak różowo. Ostatecznie Michał po pełnym zwrotów akcji pojedynku przegrał przez punkty karne w ćwierćfinale. W kata sensei Michał uplasował się ostatecznie na trzeciej pozycji. 
   Z Wrocławia wracamy w dobrych nastrojach i już wyznaczamy sobie kolejne wyzwania. Dla niektórych będzie to ostra poprawa, dla innych utrzymanie poziomu,  a dla jeszcze innych analiza swoich pierwszych startów. A jeżeli ktoś ma wątpliwości do której grupy się zalicza, powinien je jak najszybciej rozwiać najlepiej... na treningu.


  Komentarze:
pokaż >
wczytywanie wczytywanie...


Dodaj:


zapisywanie zapisywanie...